3 lut 2012

Mieszkańcy Pojezierza Brodnickiego sami przeciw łamiącym prawo poszukiwaczom gazu.






Tu przed gazem nie klękają

Tagi: Magazyn, Gaz

Jacek Kiełpiński, Piątek, 3 Lutego 2012; aktualizowano: 03.02.2012 12:22

Mieszkańcy Pojezierza Brodnickiego: - Ujawniliśmy, że poszukiwacze gazu bezprawnie naruszyli obszary chronione Natura 2000. Zgłaszamy ten fakt od miesięcy, ministerstwo nie reaguje, a na forum europejskim kłamie. Sami więc tych terenów bronimy.To odprysk polskiej gazowej gorączki. Na podstawie ponad stu wydanych koncesji w całym kraju trwają intensywne prace sejsmiczne, powstają pierwsze odwierty. Poszukiwania gazu łupkowego mają zielone światło. Rząd przekonuje, że dziś to rzecz najważniejsza, pojawia się wręcz ton patriotyczny. Kto przeciw, kto boi się kontrowersyjnej metody szczelinowania, kto oglądał „Gasland”, ten pewnie... jest rosyjskim agentem. Mikołaj Budzanowski, minister skarbu państwa, kiedyś przyznawał, że „przy poszukiwaniach i wydobyciu gazu łupkowego mamy do czynienia z całkowitą dewastacją terenu”. Dziś Ministerstwo Środowiska nie widzi problemu, zapewnia w Brukseli (co można przeczytać na stronie internetowej ministerstwa), że „proces ten prowadzony jest zgodnie z prawem i nie zagraża środowisku”. A jak to wygląda w tak zwanym odległym terenie?

image

Potężne wibratory firmy Global, prowadzącej poszukiwania gazu łupkowego dla Marathon Oil, na polach w Brodnickim Parku Krajobrazowym. Tuż obok położone są enklawy objęte Naturą 2000. W tej chwili maszyny te przygotowują się do prac w innych rejonach Pojezierza Brodnickiego, także w bezpośrednim sąsiedztwie rezerwatów przyrody. FOT. archiwum

- Niech ktoś im wreszcie powie, że Polska to nie Dziki Zachód w XIX wieku! Przecież poszukiwacze idą po czerwonym! A właściwie zielonym, bo tratują najstaranniej chronione w Europie tereny, łamiąc przy tym prawo. A my co? Mamy być ślepi, głusi i pokorni? - pyta Tomasz Derkowski, mieszkaniec Pojezierza Brodnickiego, który od dwóch miesięcy czeka na odpowiedź Ministerstwa Środowiska.

W tym czasie sporo tam się działo. 10 stycznia ABW zatrzymała kilku urzędników, w tym osobę podpisaną pod koncesją na poszukiwanie gazu właśnie w rejonie Brodnicy.

- Postawiliśmy zarzuty korupcji przy wydawaniu koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego - przypomina prokurator Waldemar Tyl z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. - Chodzi o szybkość wydania dokumentu, nadzwyczajną przychylność urzędników i coś jeszcze... o czym wolę nie mówić. Nie zajmowaliśmy się na razie stroną merytoryczną koncesji. Nie wykluczam, że pojawia się więc nowy wątek w śledztwie.

Dom się trząsł, szklanki brzęczały

Koncesję na poszukiwanie gazu (co ciekawe i zastanawiające, nie ma w niej mowy o gazie łupkowym, z którego poszukiwaniem i wydobyciem wiąże się zupełnie inna, dla wielu nadal kontrowersyjna, technologia niż w przypadku wydobycia gazu ze złóż konwencjonalnych) uzyskała amerykańska firma Marathon Oil z Houston. Prace poszukiwawcze prowadzi dla niej Global Geophysical Services. Też z Teksasu. To białe, potężne pojazdy Globala, zwane wibratorami, wprawiły w listopadzie w osłupienie mieszkańców pojezierza.

- Dom się trząsł, szklanki brzęczały, nie wiedziałam, co się dzieje - przyznaje Dominika Stefańska z Sumówka. - Wcześniej nikt nas nie informował, że tego gazu będą szukać także tutaj. Przecież wszędzie wokół mamy Naturę 2000, to strefa ciszy, park krajobrazowy, a do lasu autem nie wolno wjechać.

Tym razem jednak patrolu drogówki nie było, straży leśnej oraz pracowników Brodnickiego Parku Krajobrazowego też nie.

- Wiemy dobrze, gdzie mieszkamy - dodaje Adam Klejnowski, rolnik z Sumówka. - Tu, na terenie parku, naprawdę niewiele można. Pobudowanie czegokolwiek bliżej niż sto metrów od najmniejszego bagienka jest zabronione, bo można mu zaszkodzić. A oni poszli na szagę...

Mieszkańcy, drążąc temat, stwierdzili z zaskoczeniem, że sprawa jakby nie dotyczyła tych, na których interwencję najbardziej liczyli. Wójt gminy Zbiczno, Wojciech Rakowski, zapewnił, że musi stać z boku, skoro poszukiwacze mają koncesję. Dyrektor Brodnickiego Parku Krajobrazowego, Marian Tomoń, też uznał, że nie jest stroną w tej sprawie, bo dwa lata temu wszystkim dyrektorom podobnych parków odebrano kompetencje i już żadnych decyzji nie wydają, a do kontroli nie są uprawnieni.

Mieszkańcy zrozumieli, że są zdani na samych siebie. I rozpoczęli prywatne śledztwo.

Czemu nikt nie kontroluje?

Dokopali się, między innymi, do koncesji wydanej 1 lutego 2010 roku. Okazało się, że wcześniej Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy, widząc, na jakim terenie mają odbywać się badania sejsmiczne i gdzie potem może powstać odwiert, zażądała od Marathonu raportu oddziaływania na środowisko.

- Gdyby ten dokument powstał, ludzie byliby spokojniejsi - zapewniają na pojezierzu. - Wiedzielibyśmy, jak wstrząsy oraz przyszłe poziome odwierty mogą wpłynąć na tutejszą glebę, wody, roślinność i faunę.

Ale raportu nie ma i nie będzie. Marathon oficjalnie zmienił bowiem plany - zmniejszył zakres prac ze 150 do 100 kilometrów profili sejsmicznych i zapewnił, że ominie obszary chronione Natura 2000. Na to koncesję uzyskał bez żadnych badań.

Co ciekawe, 17 sierpnia 2011 roku została ona zmieniona. Zakres prac zwiększył się ze 100 do 250 kilometrów. Zakaz prowadzenia prac w rejonie Natury 2000 jednak utrzymano, więc wykonania badań środowiskowych nadal nie żądano.

- A my widzimy, że oni krążą wokół siedlisk Natury 2000, profil sejsmiczny przechodzi wprost przez te tereny - podkreśla Tomasz Derkowski. - Czemu tego nikt nie kontroluje? Nie możemy się nawet dowiedzieć, kto powinien to robić.

Jeśli nie wójt, nie dyrektor Parku Krajobrazowego, to może bydgoska Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska?

Otóż, też nie. RDOŚ przyznaje, że Natura 2000 interesuje ją szczególnie, ale w tym przypadku chodzi o sprawę koncesyjną. A koncesjami zajmuje się tylko ministerstwo, które przez dwa tygodnie nie potrafiło udzielić nam wyjaśnień.

Okolica zmieni charakter?

Zdaniem mieszkańców, którzy uważnie śledzili poczynania poszukiwaczy w terenie, także w okolicach Bachotka, Gaju Grzmięcy, Cichego, badania sejsmiczne objęły obszary Ostoi Brodnickiej, należącej do Natury 2000. Chodzi o pojedyncze enklawy, między innymi jezioro Sosno, jedno z najpiękniejszych na Pojezierzu Brodnickim. To na jego brzegu znaleźli i sfotografowali kabel poszukiwaczy, przeciągnięty przez ten akwen.

- Zgodnie z koncesją, poszukiwaczy nie powinno być w tym terenie - przyznaje Włodzimierz Ciepły, dyrektor RDOŚ. - Na przeciągnięcie kabla przez chronione jezioro też nie mieli zgody.

Co na to Marathon? Nie udało się uzyskać na to pytanie jasnej odpowiedzi. Katarzyna Kogut, kierownik ds. planowania przestrzennego, czy, jak sama woli, land manager firmy, zapewniła tylko, że Marathon „analizuje sytuację”. Żadnych konkretów, poza ogólnym zapewnieniem o przyjaznej środowisku filozofii firmy.

Paweł Pudłowski, dyrektor ds. rozwoju i kontaktów z rządem Marathon Oil Polska, zapewnił, że wykonawca prac, czyli Global, poinformował go jedynie o ręcznym układaniu kabli przez obszary Natury 2000. On to będzie wyjaśniać, już się za to bierze.

Co zaskakujące, 18 stycznia (w tym czasie o kablu w jeziorze Sosno ministerstwo wiedziało już od dawna) Global niespodziewanie zwrócił się z prośbą właśnie o umożliwienie ręcznego ułożenia kabla na obszarach Natury 2000.

- Odmówiliśmy - przyznaje Michał Dąbrowski z RDOŚ w Bydgoszczy. - Zauważyliśmy, że zgodnie z koncesją, firma ma zakaz prowadzenia prac w tym terenie, czyli i rozłożenie kabla przez obszar Natury 2000 jest niezgodne z jej warunkami.

Bo nie ma znaczenia, czy wibratory przedarły się dosłownie przez enklawy Ostoi Brodnickiej, co zresztą nie byłoby w praktyce możliwe, gdyż potężne pojazdy utopiłyby się w bagnach i jeziorach, czy też jeździły po ich granicach. Ważne jest to, że profil sejsmiczny, którego odzwierciedleniem na powierzchni ziemi jest przebieg przewodów (przesyłany jest nimi sygnał odbitej fali sejsmicznej wytworzonej przez wibratory), łączących czujniki zwane geofonami, nie może nakładać się na tereny Natury 2000. A zatem, już w listopadzie sfotografowane kable w chronionym jeziorze i ślady wibratorów w bezpośrednich granicach Natury 2000 są dowodem na złamanie warunków koncesji.

- Dlatego, naszym zdaniem, firma ta powinna koncesję stracić - mówią mieszkańcy. - Prawo jest chyba równe dla wszystkich? Nie mają jednak wątpliwości, że tak się nie stanie: - Byłaby to afera, której rząd nie chce. Dał przecież zielone światło, wszystko ma być cacy. A tu ABW, prokuratura, łapówki i jeszcze nasz, terenowy dowód na to, że polityka przymykania oka na poczynania gazowników z USA prowadzi do wynaturzeń i kpin z europejskiego prawa. Będą to wyciszać...

Lektura koncesji wydanej Marathonowi rodzi poważniejsze obawy. Zapisano tam, że firma ma prawo do dwóch odwiertów badawczych. Nie tylko mieszkańcy, ale i lokalni urzędnicy, z których wielu oglądało film „Gasland”, nie mają wątpliwości, że odwiert badawczy za kilkadziesiąt milionów złotych ostatecznie zostanie odwiertem wydobywczym. A wtedy okolice te mogą bardzo zmienić charakter - pojawią się rurociągi, zbiorniki płuczki do szczelinowania. Tereny rolnicze staną się górniczymi. Inny świat.

- Nie wyobrażam sobie, by tu, w naszej gminie, gdzie dwie trzecie terenu zajmują lasy i jeziora, wydobywano gaz - przyznaje wójt Zbiczna, bezsilnie oglądając przekazaną przez Marathon mapę z zaznaczonymi profilami sejsmicznymi, przecinającymi najpiękniejsze zakątki Pojezierza Brodnickiego.

Nie będą tu łamać prawa!

Dlaczego, mimo wielu sygnałów przekazywanych przez mieszkańców, ministerstwo nie zareagowało? Czy za odpowiedź uznać należy słowa Piotra Otawskiego, zastępcy generalnego dyrektora ochrony środowiska, który pod koniec stycznia oświadczył w Brukseli, że: „Rozpoczęte w Polsce poszukiwania gazu z łupków podlegają wszystkim wymogom środowiskowym, wynikającym z prawa Unii Europejskiej. Do tej pory wszystkie badane przez nas aspekty przy poszukiwaniach gazu w Polsce wskazują, że proces ten prowadzony jest zgodnie z prawem i nie zagraża środowisku”.

- No comments - podsumowuje Tomasz Derkowski. - My wiemy, że jest inaczej. Więc sami dopilnujemy, by łamania prawa więcej na naszym terenie nie było. Zablokujemy poszukiwania niezgodne z koncesją. Wszystkich, którym bliskie są te piękne tereny, prosimy o kontakt pod adresem ostojabrodnicka@gmail.com.

http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrIssue=1951&NrSection=80&NrArticle=220296

-----------------------------------------------------------------------------------------

Komisja podejmuje działania wobec Polski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga! w razie trudności w opublikowaniu komentarza np. anonimowo, (patrz pod "wybierz profil..") proszę kommentować e-mailem na adres webmaster@iddd.de z zaznaczeniem "jako komentarz"